czwartek, 21 kwietnia 2011

„Boga nikt nigdy nie widział; jeżeli nawzajem się miłujemy, Bóg mieszka w nas i miłość jego doszła w nas do doskonałości.” 1 List św. Jana 4:12

Jakże ciężko mi oddzielić człowieka od jego czynów. Jak szybko powracam do starych nawyków.
Wciąż na nowo musze się uczyć tego niesamowitego Bożego spojrzenia na kilka z tych Jego stworzeń, które prywatnie w najłagodniejszej wersji po prostu przełożyłabym przez kolano i.... ech. Codziennie budzę się ze świadomością, że dzisiejszy dzień na pewno pokaże mi w sposób dobitny, ile mam jeszcze pracy przed sobą. Ile mam jeszcze pracy nad najcięższym przypadkiem jakim jestem ja sama. Ciężko mi, wręcz niesamowicie, dźwigać tę odpowiedzialność bycia przykładną mamą, żoną, siostrą, córką i co tam akurat aktualnie próbuję porabiać, kiedy perspektywa rzucenia wszystkiego „w diabły” bywa taka kusząca. O jakże cudowną wizję roztacza przed nami dzisiejszy świat łażenia na skróty, chadzania na łatwiznę, szybkich pieniędzy i wszechobecnego egoizmu. W tym świecie moje poglądy wydają się okrutnie głupie i kompletnie nie na miejscu. Bywa, że zastanawiam się, czy w ogóle jest sens w okazywaniu ludziom miłości albo zainteresowania, martwieniu sie o cudze uczucia, przejmowaniu tym, czy aby nie robię komuś krzywdy. Czy kiedy robię te wszystkie rzeczy, to udaje mi się chociaż przez ułamek sekundy dać im poczuć Boga? Czy może pukaja się ukradkiem, za moimi plecami, w głowę? O gdyby tylko wiedzieli, jak bardzo bym chciała, aby każdy z nich mógł chociaż przez chwilę poczuć się tak, jak ja kiedy zrozumiałam, jak jestem kochana, kiedy poczułam tę wielką radość z całkowitej akceptacji mnie jako mnie. Gdybym mogła obiecać im, czego przecież zrobić nie mogę, że zawsze jest cudownie i że chrześcijańskie życie jest jak bycie na non stop haju. O gdyby tylko wiedzieli, jak strasznie źle mi z tym, że nie jestem aniołem, za którego chciałabym uchodzić, że aktualnie przeżywam dół, osamotnienie, bunt i jest mi z tym tak koszmarnie, że wydaje mi się, iż to trwa już całe wieki i nigdy nie minie... Jakże strasznie mi przykro, że mojej miłości daleko do doskonałości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz