Niedaleko mojego domu jest apteka, a tuż obok niej
kaplica, rozbrzmiewająca, co niedzielę śpiewami wiernych. Apteka jakiś czas
temu została odnowiona, a jej wystrój uczyniono bardziej nowoczesnym i
przystępnym dla klientów. Na półkach leżały rozmaite ziołowe herbatki,
preparaty i kosmetyki, a dostęp do nich nie był niczym ograniczony. Jedynie leki
na receptę odgrodzono ladą, za którą zwykle można spotkać przemiła panią
farmaceutkę, lub jej równie przyjaznego kolegę. Rzadko bywam gościem tej
apteki, gdyż zwykle jest mi nie po drodze. Przeważnie trafiam do
niej raptem raz na 3-4 miesiące. Taka okazja zdarzyła mi się wczoraj. Jakież
było moje zdziwienie, kiedy weszłam do środka. Całe wnętrze przebudowane,
wszelkie dostępne artykuły poukładane w zamkniętych, przeszklonych szafach,
słowem kompletna przemiana i niestety wcale nie na lepsze. W dodatku wszystko
ziało jakimś smutkiem. Nawet przemiły pan za przeszklona ladą wydawał się
przygnębiony. Dokonując zakupu potrzebnych mi specyfików wyraziłam
zdziwienie dla takiej zmiany wystroju i zadałam mu pytanie, czy ta zmiana nie
wynika przypadkiem z tego, że ludzie kradli? Pokiwał głową i westchnął. Stojąca
za mną w kolejce kobieta dodała żywo, że zwykle kradną ludzie starsi. W toku
dalszej dyskusji padło stwierdzenie, że tu coś ukradną a potem polecą do
widocznej przez okno kaplicy, wyspowiadają się i po kłopocie. Smętny farmaceuta
dodał, że po podliczeniu strat z tej samoobsługowej części apteki wyszło im, że
mają 12500,00 zł w plecy…
Ja rozumiem, że kryzys, wiem, że ludzie mają coraz
mniej pieniędzy, zwłaszcza ludzie starsi, żyjący za głodową emeryturę i nie
chcę się bardziej zagłębiać w ten temat, ponieważ potrafię zrozumieć powód, dla
którego ktoś ukradnie pomidora, czy kajzerkę. Nie wydaje mi się jednak, żeby bieda
była usprawiedliwieniem dla kradzieży kosmetyków do kąpieli, czy herbatki z rumianku
zwłaszcza, że jak się nad tym głębiej zastanowić, to okrada się tego
konkretnego posmutniałego człowieka za ladą, który teraz musi się nieźle
nagimnastykować żeby nie zamknąć biznesu.
Przeraża mnie fakt, że tak
łatwo samemu będąc w kłopotach, wpędzać nam w nie bliźnich. Zdumiewa, że potrafimy
ukraść komuś z ogródka choinkę na święta, a przecież większość z nas – Polaków wciąż
deklaruje się jako wierzący.
Okno w okno z kaplicą, gdzie
z witraży patrzy na nas jakiś święty z aureolą wokół głowy, być może łamiemy
komuś życie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz