Jeszcze do mnie nie dotarło, choć niedługo pewnie
dotrze w pełni, że odeszła z mojego życia bezpowrotnie osoba, która choć przez
krótką chwilę, lecz jednak, była dla mnie jak matka. To ona powiedziała mi
kiedyś, po zdaniu przeze mnie dyplomu, kiedy ze smutkiem zauważyłam, że cieszy
się bardziej niż moja własna matka słowa, które utkwiły we mnie i zostaną na
zawsze, jako wspomnienie jej dobroci. A przecież powiedziała tylko tyle, że
jestem mądra… Ale dla mnie znaczyło to wiele, nie wiem czy nawet wiedziała jak
wiele… ponieważ nikt tak do mnie, o mnie samej wcześniej nie mówił…
Mimo, że nie widywałyśmy się często – ot dwa czy
trzy spotkania w ciągu dwudziestu lat, to za każdym razem wracałam
uśmiechnięta, bo była to osoba, pełna ciepła i życzliwości, zawsze pogodna i z
dobrym słowem, osoba, o której nie sposób zapomnieć.
Świadomość, że już nigdy jej nie spotkam, nie
porozmawiam z nią i nie uśmiechnie się na mój widok rozbrajającym uśmiechem,
jest dla mnie zbyt smutna.
Będzie mi jej brakowało…
Bardzo…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz